UWAGA!

„Do you want to be my FRIEND?” to powalona parodia tworzona przez osobę w pewnej części niepoczytalną, która w żadnym razie nie ma na celu obrażania czytelników. Wszystko to powstało w efekcie porażenia łbowego i nic z tym już nie da się zrobić. Postacie to w większości figury należące do mangak (głównie Matsuri Hino, która jest kreatorką właściwie całego świata przedstawionego z Akademią Cross i Kuranem na czele, a także Yany Toboso, Motomi Kyousuke i Tsugumi Ohby) z wyłączeniem bohaterów stworzonych przeze mnie, jak Fanaa (moje alter-ego) lub głaz, bohaterów, których pierwowzorami były osoby z otoczenia, jak Przemek, lub które są zapożyczone ze świata realnego, jak Marilyn Manson czy choćby moja mama.Gościnnie do opowiadania zaprosiłam też siebie samą.

piątek, 23 marca 2012

11. Fanaa Kira Demetria Mohlenaa i problemy typowo młodzieżowe

Co ja właśnie napisałam...
Może mi ktoś powie.
W ogóle, to się po trosze wzorowałam na otoczeniu, ale tak mało. Myślę, ze warto obserwować ludzi, choćby dla śmiechu.
Gwoli wyjaśnienia:
superpedagog/Pedagog = Przemek
pedagog = jakikolwiek inny nauczyciel
paedagogus = w starożytnej Grecji niewolnik pilnujący dzieciaków w drodze do szkoły, coby się nie pozarzynały czy coś...chyba starczy.

Stwierdzam notkę bo litery.
***
- FANAA MOHLENAA, JEST TU TA DZIEWCZYNKA?! – wydarł się profesor od matematyki. A także wychowawca.
Nikt się nie odezwał.
Siedząca obok namiętnie bazgrzącej coś w zeszycie Fany blondynka nieśmiało poklepała ją po ramieniu. Ta dopiero wtedy się ocknęła.
- Nie mam! – krzyknęła, radośnie podrywając się z miejsca.
- Czego nie masz? – warknął nauczyciel.
- A czego pan chciał? – spytała rezolutnie dziewczyna.
Mężczyzna wziął głęboki oddech.
- Zostań po lekcjach, muszę z tobą porozmawiać.
- Yay, sam na sam. – Skwitowało dziewczę i usiadło, powracając do rozrysowywania w zeszycie od matematyki planu napadu na fabrykę kartonów.
Profesor postanowił zignorować to i przejść do prowadzenia lekcji.
- Hej, chcesz w ogóle zdać? – spytała odwracając się jakaś śmieszna uczennica, której imienia Fanaa nie pamiętała. Od ponad pół roku.
- Że co chcę zrobić? – Zapytała Mohlenaa z sympatycznym uśmiechem.
Dziewczyna westchnęła podirytowana i, chcąc okazać swą wyższość, odwróciła się szybko, tak, ze jej włosy majestatycznie przefrunęły na drugie ramię.
- Głupia pizda – podsumowała Fanaa nie przestając się uśmiechać i ostatecznie powróciła do planowania.

Po lekcji bez pośpiechu spakowała swoje rzeczy i spokojnie ruszyła do wyjścia.
- FANAA, DOKĄD TO?!
- No, na wódkę. – Odpowiedziało dziewczę, z zaciekawieniem obserwując reakcję nauczyciela.
Ten jedynie spojrzał na swoją uczennicę, błyskając kurwikami z oczu.
- Nie pij w tym wieku.
- Okej!
- Siadaj.
Fanaa usiadła na podłodze.
Matematyk postanowił być wyrozumiały. I nie denerwować się.
- Możesz mi wyjaśnić, co to ma być? – Spytał, podsuwając Fanie pod nos jej ostatni sprawdzian z matematyki, na którym nie widniała ani jedna cyfra wyprodukowana przez Fanę. Zdobiły go za to wielkie, czerwone serca i nasmarowany pomadką napis „Kocham Pana Profesora od matematyki, bo uczy matematyki”.
Fanaa bardzo nie chciała wątpić w inteligencję ulubionego profesora, ale w sytuacjach tejże podobnych było to trudne.
- Sprawdzian. – opowiedziała z pobłażliwym uśmiechem.
Nauczyciel obdarzył ją współczującym spojrzeniem.
- Dzwoniłem już do twojego ojca, powinien zaraz przyjechać.
Fanaa wytrzeszczyła oczy.
- Kogo?
- Twojego ojca, pana ************ - jak się już utalentowani telepatycznie połapali, na myśli miał Przemka.
Minę Fany w reakcji na to stwierdzenie możliwości klawiatury określić mogły jako "O_________O".
Po chwili jednak się ogarnęła.
- To nie mój ojciec.
Ku jej uciesze profesor zmieszał się.
- Przepraszam. W każdym razie przedstawił się jako twój opiekun.
- Tak?
Kłopotliwą ciszę, jaka nastała po tej jakże porywającej wymianie zdań przerwał trzask rozwalanych drzwi.
- Cześć – powitało przybysza dziewczę.
- Fanaa, znowu sprawiasz kłopoty. Kazałem ci spoważnieć, a nie dorastać.
- Trudno – skomentowała Mohlenaa krzyżując ramiona na piersi i opadając na najbliżej stojące krzesło, by wyglądać jak najbardziej buntowniczo.
- Próbuje mieć wahania nastrojów – wyjaśnił jeszcze bardziej skonfundowanemu nauczycielowi Przemek, on to był bowiem owym przybyszem.
Profesor, cokolwiek przerażony, szybko odzyskał poczucie wyższości.
- Proszę pana, pan zdewastował mienie szkoły! Będzie pan musiał zapłacić za te drzwi!
- Dobrze – zgodził się uprzejmie Pedagog, albowiem sztukę dobrych manier, dyplomacji i wkupywania się w łaski innych (by ich potem łatwo zniszczyć) opanował już do perfekcji.
Oszołomiony zajebistością i urokiem osobistym Przemysława nauczyciel zmienił temat.
- Fanaa mnie ignoruje – poskarżył się.
- Mnie też – wyznał jego rozmówca – proszę spojrzeć – dodał, po czym zawołał Fanę po imieniu.
Zignorowała go.
- Widzi pan? Taki wiek.
Nauczyciel nie chciał sprzeciwiać się temu człowiekowi, albowiem poczuł łączący go z nim rodzaj więzi. Więzi, która łączy tylko pedagogów.
Lecz pedagodzy cechują się zwykle bezgraniczną wiarą we własną rację.
- Wszyscy moi uczniowie są w tym wieku, proszę pana. Jedynie pana podopieczna odmawia okazania mi należytego szacunku i czci.
- Naprawdę wszyscy inni to robią?
- Co do jednego! – Pochwalił się profesor – wie pan, przerażam ich. Jeśli któryś odmawia współpracy, przywieszam go skarpetkami do żyrandola.
Nagle nauczyciel posmutniał.
- I wie pan, w tym właśnie tkwi sęk. Fanaa nie nosi skarpetek.
Zapadła cisza.
- Fakt – potwierdził Przemek.
- No dobra, to było dziwne – stwierdziła Fanaa.
- Co ty nie powiesz.
- Ale proszę pana! To nie wszystko! – Przypomniał sobie wychowawca. – Fanaa również na innych lekcjach sprawia problemy.
- Ach tak? – Spytał chłodno Przemek, który miał atak rozdwojenia jaźni.
Drugiego pedagoga to bynajmniej nie speszyło.
- Poważnie pokłóciła się z nauczycielką języka polskiego. O Szekspira.
- Czyżby?
- Powiedziała, że go nie lubi.
- Bo mam prawo! – Zaświergotała Fanaa.
- Ma – potwierdził nauczyciel.
- Więc w czym problem?
- Poproszona o uzasadnienie stwierdziła, że Szekspir porwał jej babcię.
Superpedagog, który spędził długie godziny próbując oduczyć Fanę kłamania bez potrzeby, westchnął.
- Fanaa…
- To nie wszystko, proszę pana! Ksiądz wyrzucił ją z lekcji religii!
- Chodziłaś na religię? – Spytał dziewczę Przemek.
- Bo lubię pana księdza! – Objaśniło.
- Więc czemu cię wyrzucił?
- Wyśmiała go na lekcji.
- Śmiałam się do niego!
- Podobno głosiła herezje.
- Opowiedziałam mu bajkę o syrence Arielce …
- Twierdziła, że mieszka z kilkoma gejami i spytała, czy ma ich spalić w imię Cthulhu.
- Fanaa, pokręciło ci się coś. I zabraniam ci palić Kaname – powiedział łagodnie Przemek.
- Słyszałem! – Krzyknął ktoś z postawionej przed szkołą przyczepy kempingowej.
Nauczyciel był trochę oszołomiony, ale postanowił się nie poddawać.
- Proszę pana, to, co wymieniłem, to jedynie kropla w morzu. Proszę pana, pan nie chce widzieć, co zrobiła z patyczakami w klasie biologicznej. Proszę pana, ona co dzień ubiera się w jakiś dziwny, biały mundurek. Radzę popracować nad zachowaniem pana podopiecznej, proszę pana, bo niebawem może ono wywołać przykre konsekwencje.
- Wbijecie mi szpilki w kołnierzyk i wypierzecie mózg? – Chciała wiedzieć Fanaa.
- Zamknij się – odpowiedział serdecznym tonem Przemek.
Wychowawca otworzył usta, by wyrazić swą dezaprobatę w stosunku do metod wychowawczych Przemka i dać mu kilka praktycznych rad dotyczących życia rodzinnego (które z pewnością sam by wykorzystał, gdyby miał rodzinę), jednak widząc spojrzenie Pedagoga, rozmyślił się.
- Fanaa, idziemy.
- Nie spytałeś go o oceny – zauważyła grzecznie Fanaa, gdyż mimo buntu wciąż potrafiła zachować godność.
Przemysław zwrócił się do profesora.
- Zda?
- Proszę pana, to nie jest… - tutaj Pedagog aktywował Spojrzenie – Tak, zda.
Po chwili wychowawca został sam w sali. Obserwując przez okno Fanę wspinającą się na rusztowania i zastanawiając się, co zrobił ze swoim życiem.

4 komentarze:

  1. No nie wierze, jestem pierwsza!!!
    No siedzę przed komputerem, oglądam Death Note, później sprzątam w plikach, zaglądam do siebie a tu informacja o nowym tworze :D
    Ale bzdurzę, nie...
    Bardzo ciekawe jest zachowanie się Fany na lekcjach, tak bardzo podobne do mojego... Ach wspomnienia z ostatniej religii. Strasznie lubię tego "Pedagoga" do wszystkiego podchodzi ze stoickim spokojem. Więcej nie napiszę, bo jak już stukam w tę durną klawiaturę to mogłabym przeciągać komentarz w nieskończoność, wychwalając twoje twory. A więc... Znikam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno nie być, bo nikt inny tego nie czyta : D
      Też strasznie lubię swojego Pedagoga.
      Pan ksiądz proboszcz kiedyś mówił, że "strasznie" i "piekielnie" to takie zóe zhiperbolizowania. Bo szatan. Czy coś w tym stylu.
      Ciekawe, co powiedziałby mi o Przemku.
      Ach, naprawdę? Oblicze zasromiwszy dziękuję Ci z całego serc...a nie, tego nie mam...z całej wątroby!

      Usuń
  2. Fajne. Jak każą mi znowu pisać o autorytetach, wezmę ciebie, nie Jana Pawła II :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też uwielbiam Twoje twory. Pokręcone na maksa. Idealne na poprawę humoru :)

    OdpowiedzUsuń