UWAGA!

„Do you want to be my FRIEND?” to powalona parodia tworzona przez osobę w pewnej części niepoczytalną, która w żadnym razie nie ma na celu obrażania czytelników. Wszystko to powstało w efekcie porażenia łbowego i nic z tym już nie da się zrobić. Postacie to w większości figury należące do mangak (głównie Matsuri Hino, która jest kreatorką właściwie całego świata przedstawionego z Akademią Cross i Kuranem na czele, a także Yany Toboso, Motomi Kyousuke i Tsugumi Ohby) z wyłączeniem bohaterów stworzonych przeze mnie, jak Fanaa (moje alter-ego) lub głaz, bohaterów, których pierwowzorami były osoby z otoczenia, jak Przemek, lub które są zapożyczone ze świata realnego, jak Marilyn Manson czy choćby moja mama.Gościnnie do opowiadania zaprosiłam też siebie samą.

niedziela, 29 stycznia 2012

02. Fanaa Kira Demetria Mohlenaa i Pan Pedofil.

Dzień powoli dobiegał końca. Fanaa leniwie toczyła się po szosie. Nagle jej superwzrok spoczął na ogromnym kamieniu, który nagle wskoczył na środek drogi. Ponieważ nie sposób było się przez niego przetoczyć, biedna panna Mohlenaa musiała wstać i dalej iść na nogach. Zastanawiając się nad źródłem pochodzenia tajemniczej skały, zaczęła znów śpiewać (przeżegnajmy się tutaj, by odpędzić mające nas najść koszmary):
W tym momencie nie wiadomo skąd zaczęła lecieć melodyjka z tejże piosenki, jakby wtórując naszej bohaterce. Wystraszona dziewczynka wydała z siebie pewien nieartykułowany odgłos i wszystko ucichło. Fanaa zdążyła się jednak zestresować - znikąd wydobywająca się melodia "Rinne Rondo" nie wróżyła niczego dobrego...
Szła, szła, szła, aż doszła. To znaczy, do Pensjonatu doszła. To jest, do Karczmy Pod Ewentualnością Nagłego Spełnienia w Jopieniu się Oraz Nadania Analogii Tortowi (K.P.E.N.S.J.O.N.A.T), czyli tam, gdzie zmierzała od początku swej drogi. Tam, gdzie miała spotkać swoje przeznaczenie, swoje życie, swoją ostoję. Niczym bohater (/ka?) slodziachnych łesternów (Majkrosofcie Łord, nie poprawiaj mnie! Chyba wiem, co piszę!) Fanaa wkroczyła do KPENSJONATu, czemu towarzyszył nagły powiew wiatru. Ów powiew, choć efektowny, zarzucił jej włosy na twarz (ponieważ jako buntowniczka nie ścinała ich, obecnie były dwa razy dłuższe niż sama Mohlenaa – mimo to nie trudziła się upinaniem/związywaniem tychże) i nasza urocza bohaterka ze słowami „J*a a*ni ba*a r***i” (cenzuruję i nie podaję tłumaczenia, bo to może być dla mnie niebezpieczne) pierdolnęła w czyjś stolik. Jak to w harlequinach bywa, pochwyciła ją silna, męska (chyba ludzka) ręka i dziewczyna usłyszała głos…właściwie, to go nie słuchała, rozpoznała za to, do kogo należy.
- Witaj, Fanaa.
- TY ROZORANA DŁUGOPISEM RAMKO NA SŁIT FOCIE!!!
Tak barwnie nazwana osoba okazała się być…
***
PRZERWA NA REKLAMY!!!
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, jaki jest sens Twojego życia?
Czy miałeś kiedyś chęć skończyć z tym wszystkim?
Twoi sąsiedzi czymś Cię zdenerwowali?
Twoja lampa nie śpiewa?
A może chcesz kupić konia?
Wszystkie twoje problemy rozwiąże…
W sumie nie wiem, co je rozwiąże. Lampy nie śpiewają, debilu.
POWRACAMY DO PROGRAMU!
***
Tą osobą okazał się być nie ten, którego miała tu dziś spotkać Fanaa, ale Wredny Zdrajca Kuran Kaname, aka Pedofeel tudzież Nadzienie Kakaowe (z pozdrowieniami dla autorek zwerosweet.blog.onet.pl, które właśnie Bezczelnie Splagiatowałam Wcale Nie Podając Źródła Dwóch Powyższych Ksywek Albowiem Jestem Geniuszem Zóa i To u Mnie Naturalne).
- Może załatwimy to na zewnątrz? – zapytała Mohlenaa z błyskiem w oku.
-  Nie – odpowiedział Kaname.
- Nie pierdol – starannie dobierając słowa oznajmiła dziewczynka i za pomocą silnego podmuchu wiatru wywaliła zdrajcę z KPENSJONATu.
Sama również wyszła na zewnątrz. Stanęli naprzeciw siebie niczym w ril łestenie. Wokół zgromadzili się gapie, ale Kaname, chcąc udobruchać Fanę, zrobił z nich fajerwerki.
Nie pomogło.
- Fanaa, przecież wiesz, że jestem całkowicie zależny od Hino…
- Z szacunkiem o starszych! – warknęła Słodziachna Bohaterqa.
- No, czy ona jest starsza to ja nie wiem…w rozdziale sześćdziesiątym… - ozwał jakiś człek z karczmy, ale dostał z glana i się zamknął.
- Fanaa, przecież wiesz, że jestem całkowicie zależny od Hino – sensei… - poprawił się wampaja (…weil English super und nich schwer ist, jawcaleniepomieszałamjęzyków, ino zmylić Was chcę, ot co)
- Sensei? To O CZYM JA JESZCZE NIE WIEM?!
Mając na względzie brak sensu w powyższych majakach słowach, zdrajca zignorował ją.
To był błąd. Ale o tym później.
Podczas gdy Mohlenaa napinała łuk i ustawiała ckm (ciężki karabin maszynowy, dla niedouczonych ze skojarzeniami) Kaname mówił dalej:
- …próbowałem ją rozwalić, ale ona…
- ZOSTAWIŁEŚ MNIE DLA JAKIEJŚ MAŁOLATY, PEDOFILU!
- Jest w twoim wieku, Fano.
- TYLKO WINNY SIĘ TŁUMACZY! I NIE MÓW DO MNIE W JEBANYM WOŁACZU!
Kaname znudziło się konwersowanie z tą mądrą, spokojną i pełną empatii osobą, więc po prostu wziął ją na plecy i odleciał na swoich turbowrotkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz