Fanaa dostawszy pianki i herbatkę zadowolona uciekła na sufit, ale ponieważ zapomniała o grawitacji prawie spotkało ją niemiłe spotkanie. Z podłogą. Uniknęła tej przyjemności dzięki pewnemu dżentelmenowi.
- Ale ty jesteś…
- Już kiedyś to mówiłeś.
<znowu „Toccata”…>
CDN…
…albo nie, bo dopiero zaczęłam rozdział.
Otóż Fanę pochwycił nie kto inny jak Sebastian Michaelis. Fajnie, nie?
- DLACZEGO CIEL MÓGŁ PRZYWIEŹĆ SOBIE NIEWOLNIKA, A JA NIE? – zawył Aidou.
- Nie jestem niewolnikiem. Jestem tylko piekielnie do…
- A ja też mam niewolnika! – wydarła mordę Fanaa prostując się w tych zajefajnych rhamionach Sebastiana i ignorując jego wypowiedź – a nawet kilku!
- Że niby kogo? – Zapytał Przemek podniesionym głosem.
- Wyluzuj, nie jesteś w pracy.
- Przepraszam.
Nie polecam czytelnikom zastanawiania się nad sensem tego wydarzenia i towarzyszącego mu dialogu, albowiem i tak nic z tego nie wyjdzie, jak się zapewne co bystrzejsi zorientowali. Ponieważ wstęp został napisany, a także powstało średnio zadowalające wyjaśnienie zawartych w nim treści, możemy przejść do sedna. Fanaa nareszcie coś sobie przypomniała (!). Szybko zeskoczyła z głowy Pana Lokaja (niestety pozbawionej wszy), złapała otrzymany wcześniej prowiant i popędziła korytarzem wzdłuż korytarza (dlatego, że to parodia). Po przemierzeniu całej długości owego Tunelu Zagłady (>>synonim Szkolnego Korytarza<<) Fanaa wpadła do małej kanciapy na samym końcu wyżej wymienionego z radosnym okrzykiem:
- PRZYNIOSŁAM PIANKI!
- Wiem, napisałaś to w SMS-ie.
- Oeeesu… kiedy?!
Mohlenaa oraz nieznana jeszcze postać z wyrzutem popatrzyli na Jej Wysokość Autorkę Wszechmocną. JWAW popatrzyła z wyrzutem na nich.
- Nie pyskujcie mi tylko. – oznajmiła.
- No dobra, kit z tym. Kurosaki, zgaś tę fajkę bo cała szkoła pierdolnie na raka.
- FANAA! – W drzwiach stanął Przemek. Kurosaki i Mohlenaa raz jeszcze skierowali wymowne spojrzenia na autorkę.
- No już… jeeeny… - jęknęła autorka i wyszła z kanciapy prowadząc ze sobą Przemka, którego mina mówiła „o-satanie-znowu-ona-spierdalam-to-coś-mnie-trzyma-aaa-ratunku” (A na Fanę to krzyczał za przeklinanie…).
- Nie powinnaś być na lekcji?
- A ty nie powinieneś spać?
- Nie…już rano.
- To odwrotnie!
- Czyli idziesz spać.
- Nie!
- Tak!
- Nie!
- TAK!
- NIE!!!
- TAK!!!
- SATAN!
- IDZIESZ MI W TEJ CHWILI SPAĆ! MYŚLISZ, ŻE NIE WIEM CO DZISIAJ ODWALIŁAŚ?!
- O kurwa. – skwitowała Fanaa zrozumiawszy powagę sytuacji. Ostatecznym odruchem kierowanym wolą ratowania życia porwała pianki (w kształcie smurfów) i uciekła.
Kiedy dobiegła do swojej, a raczej Kaname, sypialni, oparła się o drzwi dysząc i przez chwilę myślała (!!!) nad czymś. Po chwili wyjęła telefon i napisała „DAISY, miewam się niby dobrze, ale Kaname się wjebał do mojego pokoju, pedofeel jeden. Mam w klasie łosia, któremu kradnę żarcie, psychopatę, bachora z niewolnikiem oraz żywą lalkę. W sumie to obchodzi cię to zapewne tak samo jak mnie i tego żula, co siedzi na schodach (a nie, to ty), ale i tak ci napisałam, bo ta pojebana autorka znowu może coś do mnie mieć. Nie musisz się martwić, ale możesz dać mi jedzenie, bo El’owi spada cukier, mdleje i dostaje padaczki, jak mu zabieram, a wtedy jest nudno, bo nie mam z kim gadać. Przepraszam za dzisiaj, ale Przemek mnie zestresował. Tak na marginesie, kto jest w końcu moim prawnym opiekunem? Poza tym bądź tak uprzejmy przestać palić, bo jebie od ciebie petami na kilometr. I przestań w końcu udawać, że ty nie wiesz, że ja wiem, że ty wiesz, że ja wiem, że jesteś Kurosaki. Nie moja wina, że masz rozdwojenie jaźni.”
Po wysłaniu tej niezwykle intrygującej wiadomości Fanaa weszła do pokoju. Na łóżku spał sobie Kaname.
- WON Z MOJEGO ŁÓŻKA, PEDOFILU!!!
Ponieważ Kaname ją zignorował (nadal spał, a raczej udawał, że śpi) po prostu położyła się obok. W sumie to nie obok, bo konkretnie to na nim. Co jej się będzie panoszył.
Tymczasem słońce wstało, Klasa Dzienna rozpoczęła zajęcia a do Akademii Kurosu zmierzały dwie postacie. Jakie?
A co was to obchodzi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz