Notka pisana w tegoroczne wakacje, miała być obszerniejsza, ale jako, iż po dziś dzień w ogóle nie ruszyła z miejsca, dopisałam parę zdań i wwaliłam, jak stała. W zanadrzu mam jeszcze wywiad z Claudem Faustusem pisany lekko nieprzytomnie o czwartej rano w Nowy Rok, jest dość ciekawy. Jeśli pomysł wypali, odwalę więcej takich.
Oglądam "Soul Eatera"!
Lalala, Death the Kid!
Zapraszam do makabrycznej lektury zła.
***
Sierpniowe popołudnie, upał jak cholera. Autorka siedzi w swoim za pomocą rolet odciętym od słońca pokoju i robi różne dziwne rzeczy, m.in. przepisuje z komputera teksty po łacinie, molestuje nowe stalówki, tańczy sobie oraz śpiewa razem z Kyo coś o wylizywaniu czternastolatek. W pewnym momencie drzwi otwierają się. Autorka, chcąc jak najszybciej spławić intruza podnosi głowę…
- O kurwa.
- Otóż to. – odpowiada intruz.
Po tych słowach na krótką chwilę nastaje mhroczna cisza. Przerywa ją Autorka, rozpaczliwym i desperackim odruchem rzucając się ku jedynej drodze ucieczki – oknu.
Nie ma jednak szans – Sebastian Michaelis dosłownie w pierwszej chwili łapie ją i teraz dziewczyna jest unieruchomiona.
- Dawno się nie widzieliśmy, Luno. Chyba czas na nowy odcinek.
***
Na początek parę słów o naszej Autorce, którą na czas wywiadu nazwiemy Luną. Jest to urokliwa uczennica szkoły średniej o dość specyficznym sposobie bycia.
- Sebastian, u nas się mówi „liceum”.
Często czyta przez ramię i wtrąca swoje, niekoniecznie potrzebne, zdanie, gdzie się da. W dodatku nie używa wołacza, lecz mniemam, że spowodowane jest to urazem z dzieciństwa.
- Nie przeginasz?
Niekiedy bywa impertynencka, jednak jest to część jej uroku. Słuchając jej, męczennik zapewnia sobie miejsce w Królestwie Niebieskim.
- SEBASTIAN!
Ponieważ jednak brak zajęcia prowokuje u niej to karygodne zachowanie, jakim jest, mało zresztą dyskretne, skradanie się za mną i podczytywanie…
- Dlaczego miałabym się skradać?
- Luno, czy znasz swój grafik na dzień dzisiejszy?
- Nie.
- Więc zajmijmy cię czymś.
***
[S]ebastian: Ile masz lat?
[L]una: Kobiet nie pyta się o wiek!
S (uśmiecha się i chwilę potem robi unik przed lecącym w jego stronę krzesłem): Kobiet owszem.
L: Ty łajzowaty samcze z…
S: Przejdźmy dalej. W jakim celu postanowiłaś obnażyć swoją głupotę na tym blogu? Czy jest to część twojego planu? Chcesz uśpić czujność czytelnika?
L: Eee…
S: Lubisz budyń?
L: Jaki to ma związek…
S: Jesteś mężatką?
L: SŁUCHAM?!
S: A masz chłopaka?
S: A masz chłopaka?
L: Co to w ogóle za pytania?
S: Jakiego szamponu używasz?
L: …eee…zielonego takiego…
S: Tyle ode mnie, teraz od kogoś z nadzwyczaj wąskiej grupy czytelników!
L: ...
S: Pierwsze kilka pytań od Ivoreny, inaczej panny Katarzyny: „dlaczego blog nazywa się tak, jak się nazywa”?
L: Bo to było pierwsze siedem słów, jakie przyszły mi do głowy.
S: Najwyraźniej droga Luna jest zbyt dumna, by przyznać, że nie ma przyjaciół.
L: Słucham?
S: Dlaczego tak dawno nie było nowej notki?
L: Jak to: dawno? Dopiero co była *przegląda kalendarz blogowy* eee…no faktycznie.
Nie wiem.
S: A wiesz, że nie masz kalendarza blogowego?
L: Masz tam takie pytanie?
S: Nieważne. Następne brzmi: „dlaczego nie kradniesz ode mnie Zero, skoro ja go kradnę od ciebie?”
L: Ekhem…wiesz…Sebastian…ja nie przypuszczałam, że ty…
S: To wciąż są pytania od Katarzyny.
L: Aha. Bo są wakacje. Ale ukradnę.
S: Bardzo logiczne. „Dlaczego poza moim nie ma na razie innego komentarza?”
L: Pewnie inni się boją.
S: Optymistka z ciebie *robi unik*. Pytanie piąte: „przepraszam, czy tu biją?”
L: Trochę *chowa siekierę za plecami*.
S: „Jakie pozytywne następstwa, według ciebie, przyniesie globalne ocieplenie?”
L: Yyy…nikt nie będzie straszył nas tym, że może nadejść?
S: „Czy Bieber jest kobietą?”
S: „Czy Bieber jest kobietą?”
L: Jest.
S: „Dlaczego idąc ulicą w różowych rajstopach i krótkich spodenkach z obrzępanymi nogawkami stanowię obiekt nachalnych obserwacji?”
S: „Dlaczego idąc ulicą w różowych rajstopach i krótkich spodenkach z obrzępanymi nogawkami stanowię obiekt nachalnych obserwacji?”
L: *trochę dziwnie patrzy na Sebastiana* Bo chodzi się chodnikiem.
S: „Czy kiedykolwiek spotkało cię coś takiego jak mnie w pytaniu wyżej?”
L: Właściwie, to cały czas. Pewnie dlatego, że zakładam glany bez względu na pogodę.
S: Naprawdę myślisz, że to przez glany?
L: A niby…eeej, tu nie ma takiego pytania!
S: I ostatnie od Katarzyny: „czy jeśli słucham piekielnego metalu, maluję paznokcie na jaskrawe kolory, czytam Harrego Pottera i lubię czarny, to znak, że coś się dzieje?”
L: Yyy… *patrzy na swoje paznokcie, nadmiar czerni w szafie, zbiór „Harry’ego Pottera” na półce i przycisza muzykę* …Sebastian ci odpowie…
S: *nastaje pełna napięcia cisza* Tak.
L: Na razie to chyba na tyle. Sebastian, a ty wiesz, że Kasia cię nie lubi?
S: Wiem.
L: o.O
S: Czytam komentarze na Monochromie.
L: Aha.
S: Następne kilka pytań od Roksany, która twierdzi, że nie potrafi zadawać pytań. Potwierdza to już pierwsze pytanie, będące bardziej rozkazem i brzmiące „PISZ! nakazuję Ci, dlaczego nie piszesz?”.
L: Sebastian, to nie jej wina, że…w sumie to jej wina. A odpowiem zaprzeczeniem, bo przecież piszę!
S: Tak, tak. „Gdzie masz swoje macki?”
L: Nie powiem!
S: „Skąd pomysł ‘wywiadu’?”
S: „Skąd pomysł ‘wywiadu’?”
L: *zerka na Sebastiana i robi minę mordercy* z Niepokalanowa…
S: *z przerażeniem gapi się na następne pytanie* „śpię sobie spokojnie na mszy o 23.00 (jakieś dziwne coś odstawiali- ustawili się w kolejce i kładli ręce i całowali stół, eee no ten biały... ee.. ołtarz?!)” *Sebastian wali głową o szafę* „z głową na ławce na śpiewniki, a tu mnie laska szturcha i mówi: ‘Pamiętaj Bóg Cię kocha’” *po kolejnym uderzeniu z szafy prosto na głowę Sebastiana spadł młotek* „Więc ja się pytam: Co to ma być?”
S: *z przerażeniem gapi się na następne pytanie* „śpię sobie spokojnie na mszy o 23.00 (jakieś dziwne coś odstawiali- ustawili się w kolejce i kładli ręce i całowali stół, eee no ten biały... ee.. ołtarz?!)” *Sebastian wali głową o szafę* „z głową na ławce na śpiewniki, a tu mnie laska szturcha i mówi: ‘Pamiętaj Bóg Cię kocha’” *po kolejnym uderzeniu z szafy prosto na głowę Sebastiana spadł młotek* „Więc ja się pytam: Co to ma być?”
L: To, że cię okłamała.
S: Pytanie ode mnie: co na twojej szafie robił młotek?
L: Chyba…leżał.
S: Nieważne. Następne pytanie: „dlaczego tatuś dał mi gumy w opakowaniu na leki na nadciśnienie”?
S: Nieważne. Następne pytanie: „dlaczego tatuś dał mi gumy w opakowaniu na leki na nadciśnienie”?
L: Bo to nie były gumy.
S: I ostatnie: „dlaczego zjadłaś orange?”
S: I ostatnie: „dlaczego zjadłaś orange?”
L: Eee…no, to trudne pytanie…więc…ekhem…yyy…ale jakby to…bo…no wiesz, kiedy ja nie…i nie chodzę przecież…a potem to…yyy…nie wiem :D
S: To było dziwne.
***
L: Sebastian, minęło prawie pół roku od ostatniego zdania. Weno coś powiedz.
S: Czytajcie Monochroma!
L: Właśnie!
S: I kupujcie pamiątki!
L: Ha!
S: Kupcie jej leki.
L: O.o
S: Dziękujemy za uwagę!
L: Lub jej brak!
Do svidaniya!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz